Podróż na Filipiny #1

Wysyłają mnie służbowo w podróż na Filipiny. Moje podejście do wyjazdów służbowych znacie z wpisu o stanach, ale tym razem będzie ciepło, będą plaże, owoce, palmy, przejrzysta woda i słońce. Młodszy nie będę, żeby nie skorzystać z okazji, ale Filipiny stawiają twarde warunki, tutaj wizą są szczepienia i odpowiednie środki ostrożności dla przyjezdnych z Europy. Rachunek jest prosty – wolę się zaszczepić niż srać krwią przez następne 2 lata. Uczciwa wymiana.

Destynacja – Manila. Co wiem o Manili?

Przed podbojem Filipin przez Hiszpanów Manila była ośrodkiem plemienia Tagalów, natomiast po podboju – siedzibą gubernatora. W XVII w. miasto było często atakowane przez Holendrów. W latach 1762-1764 zajęte przez Brytyjczyków. W latach 1946-1948 i od 1976 roku jest stolicą Filipin. Od 1951 r. bardzo szybki rozwój miasta i aglomeracji.

(by Wiki)

Lista szczepień zalecanych przed podróżą do Manili

Lista według internetów wygląda następująco:

  • błonica/tężec (DT) odra/nagminne zapalenie przyusznic/różyczka (MMR)
  • wirusowe zapalenie wątroby typu A
  • wirusowe zapalenie wątroby typu B
  • dur brzuszny
  • wścieklizna*
  • japońskie zapalenie mózgu*

*ewentualnie

Jednak nie o tym dzisiaj będzie, dzisiaj będzie o pazerności służby zdrowia i o tym jak sięna to wkurwiłem.

Podróż na Filipiny – niech ktoś mnie zaszczepi

Po sprawdzeniu listy szczepień chciałem działać szybko, ale okazuje się, że nie możesz ot tak się zaszczepić w naszym wolnym kraju, o nie nie. Musisz otrzymać dokładnie tą samą listę szczepień od lekarza medycyny podróży (tak, istnieje taka specjalizacja), a taka wizyta kosztuje 130zł pi razy drzwi.

W placówkach, w których chciałem się przebadać, mieli odległe terminy, więc znalazłem jedną przychodnię blisko mojego miejsca pracy i zapisałem nazajutrz. Tam przywitała mnie Pani z recepcji i kazała czekać przed gabinetem aż doktor się zjawi i otworzy drzwi. Czekałem, a lekarz miiło powitał mój portfel, kiedy w końcu wszedłem do środka. Zapytał gdzie jade, wytłumaczyłem, wypisał 5 szczepionek, zapalił dolary w oczach i juz podsumował zamówienie kwota przekraczającą 1000 zł. Ja mu mówię ,że bardzo dziękuję, ale potrzebowałem tylko konsultacji, a on na to „Taaaak, to do widzenia, albo pan bierze pakiet albo nic”. Wyszedłem, uprzejmie podziękowałem by jego niska kultura zderzyła się z moją wysoką. Szukałem dalej, dzwoniłem i znalazłem kolejną przychodnię. Mądrzejszy o wcześniejsze doświadczenia wpierw zapytałem czy na pewno mogę tylko konsultację, nawet ze dwa razy zapytałem. Odpowiedź była twierdząca, więc poszedłem, otrzymałem tą samą listę, którą wam przytoczyłem wcześniej, ale że Pani była bardzo miła i szczera to dała mi jeszcze wiele ciekawych wskazówek na czas mojej podróży.

Z oficjalną listą szczepień dzwonię do luxmedu, w którym mam prywatną opiekę zdrowotną. Pani na recepcji pyta, czy mam opinię lekarza medycyny podróży, odpowiadam że mam. Pani pyta czy w luxmedzie, mówię że nie bo nie mieli terminów, a ona na to, że jak chcę szczepić się u nich, to opinia również musi być od nich…Tak samo usłyszałem w kilku innych placówkach..sic! Jak widać medycyna podróży medycynie podróży nierówna.

Trudno, zmuszony byłem zrobić szczepienia w tej samej przychodni, więc dzwonię tam się umówić. Pani z recepcji mówi mi, że może brakować niektórych szczepionek, ale że przełączy mnie do pani pielęgniarki to będę mógł dopytać sam. Pani pielęgniarka była kurewsko niemiła o czym nieomieszkałem wspomnieć pani z recepcji w późniejszej rozmowie. Owa znawczyny powiedziała mi, że część szczepionek jest, jednej z nich została ostatnia sztuka i jak się spóźnię to po ptokach. Pytam więc czy mogę się zapisać na już. Ona na to, że potrzebuję opinii lekarza rodzinnego, czy mogę przyjąć szczepionkę danego dnia i ta opinia jest ważna 24h i że u nich się długo czeka i w ogóle wszystkie kurwy na mnie spłyną, bo ośmieliłem się u nich szczepić na wyjazd. Pytam czy muszę za to zapłacić, ta bezduszna urzędnica na to, że 100 zł jesli nie jestem zapisany do tej przychodni, a nie jestem. Dodatkowo mówi mi, że te brakujące szczepionki muszę kupić sobie sam, bo ona nie wie czy można je zamówić.

Kurwa jebana mać. To stwierdzenie określa mniej więcej stan mojej frustracji. Rozłączyłem się, żeby jeszcze raz porozmawiać z Panią z recepcji, która w porównaniu z tą przebrzydłą pielęgniarką była prawdziwym guru komunikacji. Pani owa wytłumaczyła mi, że nie muszę czekać w kolejce i nic nie płacę za konsultację jeśli kupuję szczepionki u nich. Ale w kwestii brakujących, to jeśli kupię je sam, to muszę każdorazowo wybulić stówkę przed przyjęciem każdej z nich za konsultacje…słodko.

Koniec końców wziałem pakiet podstawowy, czyli szczepionki które potrzebowałem i były dostepne od ręki. Dałem się pokłuć po ramionach i mogę się zabrać za resztę spraw organizacyjnych o czym w kolejnych wpisach.

 

Ostatnie wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Zostaw komentarz, ucieszę się ;)