Walc pożegnalny Milana Kundery tańczony jest przez 8 osób na przestrzeni 5 dni w czechosłowackim uzdrowisku. Ich losy splatają się jak ciała w tańcu, relacje wirują, a partnerzy zmieniają w rytm wybijany piórem Kundery. Celebryta – muzyk, jego żona – była aktorka Kamila, urocza pielęgniarka Róża, działacz polityczny Jakub oraz jego podopieczna Olga, ordynator kliniki doktor Slama, bogaty Amerykanin Bertlef oraz szaleńczo zakochany w Róży Franciszek. Jaki będzie finał ich wspólnego tańca?
Walc jest prosty, tak jak fabuła Kundery
Książka Kundery ma bardzo prostą fabułę, która w głównej mierze opiera się na relacjach damsko-męskich, umiejętnie wplatając spostrzeżenia autora na trudne tematy takie jak samobójstwo, rodzicielstwo, sens życia, wiara, aborcja czy zazdrość. Często odbywa się to za pośrednictwem dialogu dwóch postaci o skrajnie różnych poglądach, przekonujących do swoich racji poprzez filozoficzne wywody. Przypomina to trochę taniec, w którym oboje partnerów chcą prowadzić i zamiast rytmu mamy pokaz siły. To, że tematy poruszane w walcu są poważne, nie oznacza, że zawsze są nam podane w poważnej formie. Walc pożegnalny jest książką zabawną, uroczą, inteligentną, książką którą wchłania się szybko, bo interesują nas losy jej bohaterów, których tempo wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości przeczytanych stron. Jak to się ma do reszty bibliografii autora, czy to są znaki rozpoznawcze Kundery? Nie wiem, gdyż „Nieznośna lekkość bytu”, tak wielce zachwalana, mnie po prostu znudziła, zirytowała i na jakiś czas zniechęciła do dalszego przyglądania się dziełom Kundery. Aż do teraz.
Nić losów
Wracając do samej fabuły. Po jednym z koncertów w czechosłowackim uzdrowisku, znany trębacz Klima ląduje w łóżku z jedną z pielęgniarek, młodziutką Różą. Jak się dowiaduje kilka miesięcy później z telefonu od niej, jego wieczorny występ zakończył się 100% skutecznością. Gdyby był rycerzem w lśniącej zbroi, który skalał niewinną pannę, rzuciłby w te pędy słuchawkę i pognał do swej przyszłej małżonki, będącej obecnie w stanie błogosławionym, obiecał jej miłość, wierność i wszystko co by tylko chciała dla dobra dziecka i honoru panny. Ale… No właśnie, ale w drugim pokoju czeka na niego piękna żona Kamila, którą rzekomo bardzo kocha, więc trębacz nie rycerz, mimo że mieczem wojuje. Klima zdradza Kamilę na prawo i lewo i zdaje sobie sprawę, że jego żona o tym wie, ale świadomość posiadania nieślubnego dziecka to tak jakby złapała go za rękę (czy cokolwiek innego), a do tego dopuścić nie chce, by nie krzywdzić miłości swojego życia. Co począć? Traf zwany Kunderą chciał, by Róża pracowała w klinice leczącej bezpłodność, więc środki i umiejętności są na miejscu. Akcja toczy się w komunistycznej Czechosłowacji, ateistycznej Czechosłowacji, gdzie 40 lat temu łatwiej poruszało się tematy aborcyjne niż we współczesnej Polsce. Ironia polega na tym, że pośród wszystkich kuracjuszek marzących o dziecku, ich pielęgniarka zastanawia się nad pozbyciem własnego. Stado białych owieczek i jedna czorna. W międzyczasie Klima okłamuje żonę i jedzie do uzdrowiska, by mieć pewność, że Róża podda się aborcji, mamiąc ją perspektywą wspólnego życia i korzyściami płynącymi z braku posiadania potomstwa na tak wczesnym etapie związku. Cwaniak.
W tym samym czasie w uzdrowisku pojawia się kolejny aktor dramatu – Jakub – działacz polityczny z problemami egzystencjalnymi, którego kilka dni dzieli od wymarzonego wyjazdu z kraju. Świadomość, że Kundera napisał tą powieść w 1972 roku w czasach komuny i problemów z dostaniem zgody na jakikolwiek wyjazd, nadaje temu faktu jeszcze większego znaczenia. Jakub odwiedza w uzdrowisku starego kumpla doktora Slamę, wobec którego ma dług wdzięczności za sporządzenie trucizny w czasach, gdy Jakub poważne myślał o samobójstwie. Truciznę cały czas ma przy sobie, ale przyjeżdża zwrócić ją doktorowi przy okazji pożegnania. Slama jest wielkim fanem reprodukcji, a że uznaje siebie za jednostkę wybitną, to aplikuje kuracjuszkom własną spermę – w ten sposób leczy je z bezpłodności, zapewniając sobie potomstwo i nie wydając na nie ani korony. No właśnie – pieniądze, Slama kocha pieniądze równie mocno co siebie samego, dlatego próbuje zostać adoptowanym synem bogatego amerykanina Bertlefa – jednego z kuracjuszy ośrodka. Bertlef to starszy Pan, któremu prawdopodobnie z racji grubszego portfela wolno w uzdrowisku więcej, ale w 72 r. zarabiać w dolarach i wydawać w koronach – bajka. Aż scena z Eurotripu się przypomina.
Jak już wspomniałem Slama to nie jedyna osoba, którą Jakub odwiedza, jest jeszcze Olga, jedna z kuracjuszek, a przy okazji podopieczna Jakuba, która skrycie się w nim podkochuje, a przy okazji nie cierpi Róży. Jest jeszcze Franciszek, kolejny po Klimie kochanek Róży, który pragnie być ojcem jej dziecka, ale ze względu na niższy status materialny od Klimy, zajmuje na jej liście kandydatów na ojca drugą pozycję. Losy ich wszystkich przecinają się i plączą, a robi się jeszcze ciekawiej, gdy trucizna Jakuba nagle zmienia właściciela, a żona Klimy zjawia się w uzdrowisku.
Walc pożegnalny odbijany
Przez całą powieść bohaterowie oddziałowują na siebie, wzajemnie się napędzając, wpływając na swoje zachowania, myśli i losy. Ta sprytnie utkana nić wraz z każdą stroną nabiera wyraźniejszego tempa i zadaje coraz więcej pytań. Czy Róża usunie dziecko? Czy Klima z nią zostanie? Czy romans wyjdzie na jaw? Czy Jakub wyjedzie? Gdzie jest trucizna? Czy Franciszek przekona Różę do siebie? Jaki jest sens posiadania potomstwa? Dlaczego wierzymy? Dobrze napisane postaci, prosta fabuła, ważne tematy poruszane przez autora oraz lekkość ich podania przykuwa uwagę. Doceniam również groteskowość, komizm i abstrakcję, które jak dobry podkład muzyczny ubarwiają ruchy i odbiór tancerzy.
Zatańczyłem walc z Kunderą, ale nie będzie on dla mnie walcem pożegnalnym z tym autorem. Tobie też polecam i tobie i tobie i tamtej pani też.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz