Osobowości #6: Forrest Tucker – emeryt, który napadał na banki

Zbliżały się jego 79. urodziny, lecz Forrest Tucker zamiast rozkoszować się emeryturą, wyszedł znowu do pracy. Pod idealnie skrojonym garniturem i wysublimowanymi manierami krył się jednak starszy i schorowany człowiek. Poczwórne bypassy i wysokie ciśnienie prędko dały o sobie znać, gdy po raz kolejny obrabiał bank.

Oto Forrest Tucker i jego nietypowy sposób na życie

79. urodziny Forresta zbliżały się wielkimi krokami, lecz Tucker ani myślał o emeryturze. Zamiast rozkoszować się z żoną ich wspólnym domem na Florydzie, gdzie mógł oddawać się grze na saksofonie i romantycznym spacerom nad rzeką, Tucker znowu wyszedł do pracy. Jak się okazało – po raz ostatni.

Forrest Tucker był dziarskim staruszkiem, który mimo sędziwego wieku zachował urodę amanta filmowego i nienaganne maniery. Ta kombinacja wraz z onieśmielającym uśmiechem pozwalała mu z łatwością zjednywać sobie ludzi, jednak pod idealnie skrojonym garniturem i wysublimowanymi manierami nadal krył się starszy i schorowany człowiek. Poczwórne bypassy i wysokie ciśnienie zdecydowanie stały po stronie żony Tuckera, która namawiała go do pozostania w domu – nadaremnie.

Forrest Tucker – historia pewnego napadu

Pewnego pięknego wiosennego dnia w 1999 roku, podczas gdy sąsiedzi Tuckera zajęci byli wnukami i podlewaniem trawnika, Forrest wziął samochód i pojechał niecałe 100km wprost do banku w mieście Jupiter.

Ubrany był jak zwykle nienagannie, jak na dziarskiego staruszka przystało. Zresztą czerpał wielką przyjemność i dumę ze swojego stylu, dopracowanego do perfekcji na przestrzeni dziesięcioleci. Tym razem ubrał się do pracy na biało, białe spodnie, biała sportowa koszula, białe zamszowe spodnie i błyszcząca biała chusta na szyi.

Spokojnie zaparkował, przejrzał się w lusterku i wysiadł z auta. Kierując swoje kroki w stronę wejścia, zatrzymał się jeszcze na chwilę przy bankomacie. To tam niczym bandyta rodem z westernu, naciągnął chustę na twarz, wyciągnął z podręcznej torby Colta .45 i ruszył do roboty. Wprawnym krokiem, nie zdradzającym swojego wieku, podszedł do pierwszego kasjera i powiedział: „Połóż pieniądze na ladzie. Wszystkie.”, a następnie uniósł rewolwer tak, żeby wszyscy go widzieli.

Kiedy pierwsze paczki banknotów pojawiły się na ladzie, Tucker dokładnie je przejrzał pod kątem ukrytych eksplodujących paczek barwników, cały czas zerkając na zegarek i kontrolując czas. Gdy uznał, że wszystko jest pod kontrolą, zwrócił się do kolejnego kasjera z tą samą prośbą – kasa na stół.

Kiedy pozbierał wszystkie pliki, zadowolony ruszył do drzwi, lecz nawet w pośpiechu nie zapomniał swoich manier. „Dziękuję” – powiedział zwracając się do pierwszego kasjera, a następnie powtórzył podziękowanie zwracając się do drugiego. Maniery!

Forrest Tucker – historia pewnej ucieczki

Po wyjściu z banku wsiadł do samochodu i podjechał z łupem do pobliskiej dziupli. Tam miał ukryty „bezpieczny” samochód – czerwonego Pontiaca Grand Am, którego nie można było z nim powiązać. Po dokładnym wytarciu śladów szmatą w porzuconym aucie, zapakował swoje rzeczy do Pontiaca. W jego bagażu podręcznym znalazły się m.in. .357 Magnum, spiłowany karabinek .30, dwie czarne nylonowe czapki, kabura, gaz łzawiący, para kajdanek Smith & Wesson, dwie rolki czarnej taśmy izolacyjnej, odznaka policyjna, pięć baterii AAA , skaner policyjny, nóż do szkła, rękawiczki i czapka wędkarska. Wziął też małą buteleczkę leku na serce.

Oprócz wrodzonej przebiegłości i inteligencji, jednym z charakterystycznych patentów Tuckera na wodzenie policji za nos, był skaner policyjny ukryty w aparacie słuchowym.

Tucker starannie przeciągał okablowanie skanera pod koszulą i nasłuchiwał, czy gdzieś nie zostały uruchomione jakieś ciche alarmy. To dawało mu przewagę nad policją.

Do domu ruszył w doskonałym nastroju, gdyż był przekonany, że nikt go nie zauważył. Biło też od niego poczucie dumy i spełnienia z powodu – jak mu się wtedy wydawało – skoku idealnego. W drodze powrotnej zatrzymał się tylko na chwilę, żeby przeliczyć pieniądze (ponad 5 tys. dolarów), po czym znowu wsiadł do auta i kontynuował podróż. Gdy już zbliżał się do domu z plikami kradzionych banknotów skrzętnie zajmującymi siedzenie pasażera – zauważył, że siedzi mu na ogonie nieoznakowany samochód.

Tucker skręcił w uliczkę, żeby mieć pewność, że jest śledzony. Zdobył ją, gdyż kierowca z tyłu nigdzie się nie wybierał. Tucker zauważył też radiowóz ciągnący się za nim i wtedy dodał gazu, starając się przechytrzyć pościg. Akcja jak z amerykańskiego kina akcji – ostry skręt w lewo, potem w prawo, znowu w prawo i znowu w lewo, a wszystko to z piskiem opon i nogą na gazie. Manewrując co sił w nadziei zgubienienia pościgu, Forrest Tucker minął kościół baptystów North Pompano, minął dom pogrzebowy Kraeer, minął rząd różowych parterowych domków z motorówkami na podjazdach i niespodziewanie ku własnemu przerażeniu znalazł się w ślepej uliczce.

Ostatnia deska ratunku Forresta Tuckera

Obracając się, zobaczył, że samochód policyjny zabarykadował mu drogę ucieczki. Jeden z oficerów, kapitan James Chinn, sięgał po strzelbę. Między samochodem Chinna a drewnianym płotem była niewielka szczelina, a Tucker, którego ciało pochyliło się do przodu, zawrócił i przyspieszył w jej kierunku.

Chinn, który spędził prawie dwie dekady jako detektyw, powiedział później, że nigdy czegoś takiego nie widział: białowłosa postać, która pędziła na złamanie karku w jego stronę, wydawała się uśmiechać, jakby cieszyła się przedstawieniem. Pędząc, samochód staruszka wpadł w poślizg, Tucker stracił kontrolę, uderzył w palmę, a poduszki powietrzne wystrzeliły, przygniatając kierowcę do fotela.

Forrest Tucker – największy specjalista od więziennych ucieczek XX wieku

Aresztowanie Forresta Tuckera

Policja była oszołomiona, gdy zdali sobie sprawę, że zatrzymany przez nich mężczyzna miał nie tylko siedemdziesiąt osiem lat, ale był również jednym z najbardziej niesławnych rabusiów XX wieku. W ciągu swojej kariery trwającej ponad sześć dekad, stał się być może największym specjalistą od więziennych ucieczek swojego pokolenia, akrobatą, który wyrwał się z niemal każdego więzienia, w którym był zamknięty.

Forrest Tucker został skazany na 13 lat więzienia. Tak Tucker opisuje siebie podczas jednego z wywiadów, którego udzielił Davidowi Grannowi z New Yorkera w 2001 roku, odsiadując ostatnią karę w więziennym centrum medycznym w Fort Worth w Texasie.

Byłem w więzieniu całe moje życie, oprócz czasów, w których z nich uciekałem. Urodziłem się w 1920 roku, a do więzienia trafiłem już w wieku 15 lat. Teraz mam 81 lat i nadal jestem w więzieniu, ale w swoim życiu udało mi się 18 razy uciec. 12 pozostałych prób zakończyło się fiaskiem. Było mnóstwo innych momentów, w których planowałem ucieczkę, ale nie ma sensu, żebym Ci o nich opowiadał.

81-letni Forrest Tucker, odsiadujący ostatni wyrok w 2001 roku

Najsłynniejsza ucieczka

Podczas tych wszystkich prób ucieczek, jedna okazała się szczególna i uczyniła z niego niemalże celebrytę, dając początek legendzie Forresta Tuckera. 9 sierpnia 1979 roku, 59-letni wówczas Tucker uciekł z więzienia stanowego w San Quentin w Kalifornii. San Quentin to wystający w głąb oceanu ośrodek o zaostrzonym rygorze, który był znany wśród skazańców jako „szkoła gladiatorów”. To że z niego uciekł, w tamtym momencie jego życia wydawało się być chlebem powszednim, ale to co sprawia, że przecieramy oczy ze zdumienia, to to, w jaki sposób mu się to udało.

Kajak, w którym Tucker uciekł z San Quentin w 1979 roku

Po trafieniu do szkoły gladiarów, Tucker podjął pracę w więziennym zakładzie pracy. To właśnie tam z pomocą dwóch innych więźniów, Johna Wallera i Williama McGirka, potajemnie zebrał m.in. kawałki drewna i arkusze laminatu, które pocięli na różne kształty i schowali pod plandeką. Ze sklepu elektrycznego zabrali natomiast dwa sześciostopowe słupy i kilka wiader. Następnie w warsztacie meblarskim znaleźli ostatnie elementy: plastikowe osłony przeciwpyłowe, farbę i taśmę, które przechowywali w pudełkach z napisem „Artykuły biurowe”.

Tucker, Waller oraz McGirk, wykorzystali skradzione elementy, żeby skonstruować z nich ponad 4-metrowy, prowizoryczny kajak (!). Prowizoryczny, ponieważ poszczególne elementy zostały połączone śrubami i taśmą, gdyż użycie młotka zwróciłoby na nich uwagę. Farby, którą ukradli wystarczyło tylko na jedną stronę statku, tę która miała być zwrócona w stronę wież strażniczych. Tucker pomalował ją na niebiesko, a następnie umieścił nazwę „Rub-a-Dub-Dub” oraz napis „Marin Yacht Club”.

Tratwę przemycili przez więzienny sklep z drewnem i zwodowali, próbując odpłynąć wśród towarzyszących im oczu strażników. Ich kajak był solidny, ale silny wiatr spowodował ogromne fale, które zalały łódź, a ta zatonęła, zanim dotarli do krawędzi posiadłości więziennej w San Quentin. Na szczęście mieli na sobie bluzy i czapki, które Tucker pomalował na jaskrawopomarańczowy kolor z logo pobliskiego „Marin Yacht Club”, które znał z łodzi przepływających blisko więzienia. Strażnik zauważył, jak trzymali się przewróconego statku, próbując dopłynąć do brzegu i zapytał, czy potrzebują pomocy. McGirk uniósł nadgarstek i krzyknął: „Właśnie straciliśmy kilka wioseł, ale mój Timex nadal działa”. Strażnik roześmiał się i wrócił na swoje stanowisko, wciąż nieświadomy ucieczki trzech więźniów.

Waller i McGirk zostali schwytani w ciągu kilku miesięcy i odesłani do San Quentin. Jednak Forrest Tucker uciekał przez następne trzy lata, w którym to czasie on i jego gang, nazywany „Over-the-Hill Gang” (z racji tego, że jego członkowie byli w wieku raczej emerytalnym), wdali się w serię napadów na banki.

Forrest Tucker i jego najbardziej zuchwały napad

Wiosną 1983 roku Forrest Tucker rozpoczął swój najbardziej zuchwały napad. W biały dzień on i jego kompani okradli bank o wysokim poziomie bezpieczeństwa w Massachusetts. Dokonali tego udając strażników dokonujących rutynowego odbioru w samochodzie pancernym. Tucker uważał, że ten plan był „przełomem w sztuce”. 7 marca, na chwilę przed planowanym przybyciem samochodu pancernego, nałożyli makijaż i założyli wąsy. Niestety peruka Tuckera skurczyła się podczas niedawnej burzy śnieżnej i zamiast odwołać napad, postanowił się bez niej obejść.

Mimo, że kierownik banku zorientował się, że to napad, gang staruszków zdołał ukraść $430 000, zamykając w procesie dwóch kasjerów i kierownika w skarbcu. To właśnie ten konkretny napad pozwolił zidentyfikować Tuckera jako przywódcę gangu i doprowadził do jego póżniejszego aresztowania w 1983 roku.

Zdradzony, zapuszkowany…

Tego samego roku wydał go członek jego własnego gangu – Teddy Green, z którym znali się z czasów wspólnej odsiadki w Alcatraz. Pewnego czerwcowego poranka Tucker wjechał do garażu Greena, a FBI tylko na to czekało. Kiedy Green szedł w kierunku samochodu, jakiś mężczyzna wyskoczył przed samochód Tuckera i krzyknął: „FBI, nie ruszaj się! Jesteś aresztowany.” Dookoła byli agenci, ale Forrest nie zamierzał dać się łatwo schwytać. Przy próbie ucieczki został postrzelony w obie ręce i nogę, jednak zdołał schować się pod deską rozdzielczą i wcisnąć pedał gazu. Rozbił się na zewnątrz garażu, a jego twarz i ręce były pokryte krwią. Tamtędy przejeżdżała kobieta z dwójką dzieci, która myśląc, że został potrącony, zaproponowała mu podwiezienie do szpitala. Uratowany Forrest zajął miejsce pasażera.

Jadąc w kierunku szpitala, we wstecznym lusterku kobieta zobaczyła kogoś trzymającego karabin, a jej sześcioletni syn krzyknął: „Przestępca!”. Kiedy się zawahała, Tucker chwycił kierownicę i warknął: „Mam broń – jedź!”, a jej syn się rozpłakał. Po pół mili pościgu skręcili w ślepą uliczkę, gdzie Tucker wypuścił kobietę z dziećmi z samochodu, a następnie sam wyszedł z samochodu i zemdlał. To był koniec kolejnej ucieczki.

Ukryta żona

Ta ucieczka wyłowała jeszcze jedną eksplozję, mianowicie żona Forresta Tuckera poznała prawdę o swoim mężu, którego znałą jako Boba Callahana – maklera giełdowego. Poznali się po ucieczce Tuckera z San Quentin, a pobrali w 1982 roku. Schwytanie Tuckera wywołało w jego żonie dwie reakcje, szok i smutek. Z jednej strony nie mogła uwierzyć, że jej mąż jest oszustem, a z drugiej, że mimo wszystko jej go zabiorą.

Oczywiście po zatrzymaniu w 1983 roku, Forrest próbował uciekać już w Miami, gdzie czekał na proces, ale po obietnicy żony, że ta będzie na niego czekać, poddał się i postanowił odsiedzieć wyrok w San Quentin – tym samym więzieniu, z którego odpłynął. Po powrocie otrzymał tam ksywkę – kapitan.

Tucker spędził w San Quentin 10 lat, gdyż jego wyrok został znacząco skrócony. Po wyjściu z więzienia w 1993 roku w wieku 73 lat, Tucker zamieszkał w Pompano Beach, w domu który kupiła dla nich jego żona. Niestety nie mógł się pogodzić z życiem poczciwego staruszka i resztę historii z 1999 roku już znacie. Forrest Tucker zmarł 29 maja 2004 roku w więziennym centrum medycznym Fort Worth. 18 razy z powodzeniem uciekał z więzienia i 12 razy bezskutecznie.

19 próba ucieczki już na zawsze pozostała pusta.

Ostatnie wpisy

Kategorie

Jeden komentarz

  1. Criss
    21 lipca, 2023
    Reply

    Wlasnie obejrzalem film. Praktycznie wszystko sie zgadza. Milo sie czytalo. Pozdrawiam;)

Zostaw komentarz, ucieszę się ;)