Spójrzmy prawdzie w oczy, 2016 był do bani i tylko kibice mogą być zadowoleni, bo repra doszła do ćwierćfinału ME. Śmierć w tym roku wypięła się szczególnie na kulturę, a politycy zrobili sobie z naszego państwa cyrk.
W tym roki odeszli od nas m.in. Alan Rickman znany z pamiętnej roli profesora Snape’a w Harrym Potterze, Gene Wilder czyli filmowy Willy Wonka , Leonard Cohen, George Michael, Prince, David Bowie Andrzej Wajda, Carrie Fisher i jej mama Debbie Reynolds, a także Fidel Castro czy John Glenn. W tym roku śmierć zdecydowanie przegięła i albo urządza sobie ostrego sylwestra z gwiazdami albo jak wiele innych ofiar popadła w pracoholizm. 2016 dokopał nam pod wieloma względami, mamy wyższe OC, „reformę oświaty”, panią od wychowania do seksu, co penisa widziała tylko na rysunkach w książkach od biologii, ministra środowiska, co Puszczę Białowieską nam po trochu uśmierca, a teraz wziął się za żubry, no bo przecież w rezerwatach żyją bez powodu. Do tego wszystkiego opozycja, która bawi się w samoobronę i troglodyckimi sposobami płacze, że jest opozycją. Najgorsze, że perspektywy różowe nie są, i chujowe mogą być również lata 2017-2019. Polska kinematografia też dostała po mordzie od 2016, a już tak dobrze było, była Ida (której oglądać przecież nie można), Wołyń, a tu nagle Smoleńskiem dostaliśmy po mordzie jak mokrą szmatą. Przez imdb był oznaczony przez jakiś czas jako SF czy jakoś tak. Chciałbym napisać, że ja stąd spierdalam, ale kocham ten kraj. Kocham i mimo, że nie jestem fanem sylwestra, to doczekam do północy, żeby zobaczyć jak 2016 umiera.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz